sobota, 15 grudnia 2012

Kilka słów o Franiu

Franciszek (Pan Kracy od Prachovskych skal)
Fot. MarketaNovakova.cz
Maleństwo przyszło na świat 22.10.2012 roku. Pierwszy raz zobaczyłam szczenięta jak miały 4 tygodnie, i od samego początku bardzo podobał mi się największy, najdorodniejszy i najbardziej agresywny szczeniak z miotu. Taki mały zadzior :D -Już w wieku 4 tygodni szarpał się szarpaczkiem i dawał prztyczki w nos. Szczeniaczki rosły i rosły, zaliczka była wpłacona i rozpoczęło się wielkie oczekiwanie na Nowego Członka mojej Psiej watahy.


 Nic jednak nie mogło być w 100% po mojej myśli... Tydzień przed odebraniem szczeniaczka pani Vlasta (hodowczyni) pisze do mnie, że dopiero teraz zauważyła, że naszemu pieskowi nie wyrósł siekacz. Jak wiadomo jest to cecha dyskwalifikująca z wystaw. Zaczęłam się zastanawiać... Skoro nie ma mleczaka to może wyrośnie mu jednak "prawdziwy" siekacz? Ale jakie są na to szanse? 50%?... A wiadomo, że wystawy są dla mnie równie ważne jak zawody. Pani Vlasta zaproponowała mi oczywiście, że jeżeli nie wyrośnie mu ten ząbek, to odda mi pieniądze. Cóż mi jednak po pieniądzach, jak runie moja cała "wizja hodowlana"? W drodze wyjątku mogłam sobie wziąć innego szczeniaczka. Już na miejscu pokazano mi dwa pieski między którymi mogłam wybierać. Powiem szczerze, że wielkościowo to one się nie różniły. Odniosłam wrażenie, że "piesek bez zęba"jest bardziej zacięty w zabawie, ale były to niuanse. Oba szczeniaczki nie bały się hałasów i ślicznie się szarpały a także "aportowały" . Wybrałam więc psiaka z pełnym uzębieniem.


Maleństwo jest z nami od środy i już teraz mogę powiedzieć, że jestem bardzo mile zaskoczona jego charakterem. Jest jak dosłownie-mały terminator. Zacięty, zabawowy a co najważniejsze nieustraszony. Nie robią na nim wrażenia koparki,samochody, bawi się ze mną pięknie w zatłoczonym parku pełnym ludzi i psów, a do tego kocha cały świat :) Powiem szczerze, że nawet moja Illy w tym wieku miała obiekcje co do niektórych elementów świata wymienionych przeze mnie wcześniej. Do tego wierzcie mi lub nie, ale ANI RAZU nie załatwił się w domu! Od początku wyprowadzam go co godzinkę na krótkie spacerki fizjologiczne, i szczylek od razu załapał o co chodzi! Dla mnie osobiście jest to niespotykane... :)
Nadszedł więc teraz dla mnie ciężki okres- praca mamki na pełen etat. Co 3 godziny karmienie, co godzina wyprowadzanie, no i ciągłe przebywanie z małym brojem- można się wykończyć. Do tego mam teraz 3 psy o trzech zupełnie odmiennych potrzebach spacerowych... Ilka mnie ciągle zaczepia żebyśmy COŚ porobiły,ale gdy idę z nią na dłuższy spacer, to Franka wziąć nie mogę, ponieważ w trakcie rzucania nawet głupiej piłki maluch plącze mi się pod nogami... Do tego Tunia ogłosiła strajk generalny z powodu mrozu i najchętniej zakopała by się po uszy w mojej kołdrze. Nie zapominajmy o Franusiu... Gdyby nie babcia, która zostaje z małym gdy idę wybiegiwać resztę, to naprawdę nie wiem jakbym to pogodziła. A, no i nie zapominajmy o uczelni i o trzech kolokwiach "przedświątecznych". Ech..Nie miała baba kłopotu... ;) ;) Byle do świąt a potem już tylko sesja!

Mam nadzieję, że po środzie uda mi się sklecić jakiś filmik :D
Illy-wspomnienie wakacji na działce..:
Fot. Natalia Mróz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz